Seksualność w terapii par

Najczęstszym problemem z którym przychodzą pary do gabinetu psychoterapeuty nie są zaburzenia, lecz brak pożądania. Jest wiele podejść  do seksualności człowieka, natomiast ja was dzisiaj zaproszę do podejścia typowo systemowego – jest to podejście skierowane nie do osoby, lecz do pary. Potraktujcie ten artykuł jako zaproszenie do spojrzenia z trochę innej perspektywy na seksualność i trudności z pożądaniem.

Niemiecki psychoterapeuta Ulrich Clement zauważa, że zwykle w związkach bywa tak, że jedna osoba w parze chce więcej, częściej i druga, która nie chce tak mocno.

Istnieje wtedy ryzyko typowo systemowej dynamiki – każdy robi więcej tego samego 🙂 Pierwsza osoba napiera coraz bardziej, na co druga reaguje w taki sposób, że tym bardziej tego nie chce. Doprowadza to oczywiście do cierpienia obojga – jedna strona czuje się odrzucana, druga natomiast zmuszana lub „zepsuta”. Myślę, że to ładnie odnosi się do większości zachowań między ludźmi (A zapewne i Newton by się z tym zgodził, że im większy nacisk, tym większy opór). Dochodzi do pewnego podziału ról, które czasem stają się pewną specyficzną tożsamością  – a więc mamy osobę, która jest aktywna i osobę, która tę aktywność poświęca. W tym założeniu osoba mniej aktywna nie jest postrzegana jako osoba niezainteresowana seksem, lecz jako osoba, która chce tego w inny sposób. Być może z troski i miłości do partnera nie jest jednak możliwe wyrażenie tych oczekiwań lub pragnień. Często obserwujemy tutaj, że partnerzy „wycofani”  przejawiają fantazje seksualne, masturbują się, innymi słowy – posiadają pożądanie jest ono jednak zablokowane w związku.

Seksualność jest więc tym, co partnerzy mogą sobie wzajemnie pokazać. Może być to tylko wąski obszar, tego co mają w swojej własnej seksualności. Często spotykam w gabinecie pary, które są razem od wielu lat ale pytane o seks okazuje się, że nigdy tak naprawdę nie rozmawiali o tym ze sobą.  Dlaczego to takie ważne?

Seksualność często pokazywana jest w sposób metaforyczny np. jako lustro dla związku – jeśli związek jest odbierany jako dobry, to wtedy seksualność powinna być na zadowalającym poziomie i odwrotnie. Wiemy jednak, że nie zawsze tak jest – pomocne może być spojrzenie na swój związek jako na dwoje ludzi z różnymi doświadczeniami seksualnymi, mającymi różne oczekiwania i potrzeby oraz, że spotykają się w określonym momencie życia, poznają i zastanawiają – co pasuje z mojej seksualności w tym spotkaniu? I teraz dzieje się ciekawa rzecz – jeśli nie będziemy ze sobą rozmawiać o swojej seksualności to może się okazać, że bardzo się pomyliliśmy co do naszych osądów. No bo z biegiem czasu pojawia się rutyna i może się zdarzyć, że to co na początku było fantastyczne, po dziesięciu latach nie jest już wystarczające. Nie chodzi jednak tylko o to, że znudziły nam się pewne schematy, lecz także o to, że po wielu latach razem zwykle intymność w parze jest na bardzo wysokim poziomie – bardzo dobrze siebie znamy, mamy swoje sposoby funkcjonowania, jeśli jesteśmy ze sobą bardzo szczęśliwi to zwykle każdą wolną chwilę spędzamy razem. No właśnie – trochę pisałam o tym w poście o intymności – podniecenie potrzebuje różnicowania – jeśli zażyłość między dwojgiem ludzi jest zbyt duża, to badania jasno pokazują, że maleje pociąg seksualny. Dlatego tak ważna jest dynamika bliskości i dystansu, by móc utrzymać pewien poziom ciekawości i pociągu. To trochę tak jak z tęsknotą – nikt jej nie lubi, kiedy jednak możliwe jest spotkanie na nowo lub wisi nad nami groźba rozłąki odkrywamy w sobie duży głód drugiej osoby.

Jak można poznać, że potrafimy znosić różnicowanie, nie bycie „jednością”? D. Schnarch wymienia:

  • Pewność siebie przy równoczesnej bliskości
  • Odnoszenie się do drugiego bez definiowania siebie w ten sposób (jestem taka jakim mnie potrzebujesz)
  • Radzenie sobie z lękiem bez manipulowania
  • Akceptacja lęku partnera bez tego, że to na mnie wpływa
  • Gotowość znoszenia cierpienia dla własnego rozwoju

Od czego zależy dobry seks?

Bardzo lubię parom zadawać pytanie, czy najlepszy seks ich życia mają za sobą czy jeszcze przed? Zauważamy wtedy, z jednej strony jak trudno jest rozmawiać o seksualności ale równocześnie jak wiele tęsknot każdy z nas ma w tym temacie.

Dla naukowców jest dość jasne, że dobry seks nie wiąże się z wydolnością, młodością tylko z tym, jak się rozwijamy jeśli chodzi o seksualność? Czy partnerzy pozwolili sobie na rozwój tej części siebie, którą można nazwać jako osobowość seksualna? Co ciekawe gdyby zapytać o to większość par, to jednak powiedzieliby coś zupełnie odwrotnego – być może z tęsknotą spojrzeli w czasy młodości, gdy człowiek odkrywał dopiero swoją seksualność.

Czasem jednak z różnych powodów – lęki przed wspólną seksualnością są zbyt duże. Często można dostrzec w parach lęk związany np. ze zbytnim odsłonięciem się, stopieniem w jedność, lęk przed atakiem tej drugiej osoby lub lękiem przed stratą, ponieważ nie jestem w stanie odpowiedzieć na pewne potrzeby mojego partnera. W seksualności można wstydzić się praktycznie wszystkiego – od cielesności przez zachowania, preferencje aż do doświadczeń lub ich braku. Jeśli lęk jest zbyt duży, to czasem jedynym wyjściem z tego dylematu może być zaprzestanie uprawiania go.

W spotkaniach z terapeutą systemowym nie chodzi wtedy o koncentrację na funkcji jaką spełnia brak pożądania – wtedy istnieje ryzyko, że doszlibyśmy do momentu w którym można by powiedzieć „przestań nie-pożądać i będzie ok”.  

Jeśli więc nie spojrzenia na funkcje, to na co? Ciekawie do tematu podchodzi David Schnarch, który opracował terapię pożądania pary. Oznacza to koncentracje na tym, co często umyka nam w codziennym życiu.

A więc jakie są nieprzeżyte oczekiwania pary w temacie seksualności? Jak chcieliby inaczej? Zastanawiamy się więc co para chciałaby zmienić a nie co jest możliwe do zmiany. Czy możliwe jest w tej parze równocześnie być ze sobą bardzo blisko i nie bać się stopienia w jedno? Czy jestem w stanie znieść trochę lęku, że mój partner nie zaakceptuje moich potrzeb i oczekiwań? Każdy z nas pewnie ma takie rzeczy na które nie chce się zdecydować, chociaż mogą się wydawać ciekawe – tak jak np. widoczne jest spore zainteresowanie filmami i literaturą z elementami erotyki, jednak ile osób oglądających tego typu aktywność seksualną rzeczywiście się na nią decyduje?

Systemowa terapia seksualna

Każdy z nas ma takie części swojej seksualności, które pokazuje partnerowi – tworzy to wspólną przestrzeń. To to wszystko co znamy, lubimy, na co się decydujemy. Jeśli jednak nie będziemy rozmawiać i rozwijać wspólnej części może pojawić się poczucie rutyny. Pytanie, czy jesteście tak samo w parze zainteresowani poszerzeniem wspólnego obszaru? Czy to jest moment w którym jesteście gotowi do nowych, wspólnych doświadczeń? Ciekawym lecz bolesnym doświadczeniem, może być uświadomienie sobie, że być może z tym konkretnym partnerem nie możemy osiągnąć wszystkiego, czego byśmy chcieli. Co wtedy? To decyzja, którą każdy z nas musi podjąć sam.

Istotne wydaje się być rozróżnienie między tym co mogę a tym co chcę. Czy pokazuję moją seksualność tak, że mogę oczekiwać pozytywnej reakcji partnera, czy też okazuję ją tak jak potrzebuję i akceptuję fakt, że u partnera może to wywołać lęk, niepewność.

A czy wy rozmawiacie o swojej seksualności?

Psycholog, psychoterapeuta systemowy w trakcie certyfikacji. Praca systemowa oznacza, że lubię przyglądać się relacjom - nie tyllko z bliskimi ale także z samym sobą oraz… ze swoim problemem.