O relacjach w czasie kwarantanny (cz. 3)

W poprzednich artykułach zastanawialiśmy się jak to jest być w relacjach w czasie pandemii. TUTAJ można poczytać o relacjach z ludźmi w ogóle oraz o parach mieszkających razem, natomiast TUTAJ bierzemy na tapetę relacje w parach niemieszkających razem, domy z problemem przemocy lub uzależnienia ale także relacje z rodzicami, dziadkami i dziećmi.

Dzisiaj natomiast zaciekawmy się samym sobą.

Relacja z samym sobą? Brzmi dziwnie… Jednak tylko na pierwszy rzut oka. Ludzie często mówią o relacji z samym sobą, jednak każdy z nas używa do tego trochę innego języka. Często mówimy o „samoocenie”, „poczuciu własnej wartości”, o czymś co nas trapi, martwi, lub z czego jesteśmy dumni. Każdy z nas jakoś siebie spostrzega, coś o sobie wie lub dopiero odkrywa.

Relacja z samym sobą

Długo myślałam od czego zacząć  i myślę, że jednym z ważniejszych aspektów jest to na ile daję sobie prawo do tego, żeby przeżyć coś w rodzaju żałoby. Oto zdarzyło się coś czego nie braliśmy nawet pod uwagę. Coś, co pod wieloma względami umyka naszemu poczuciu wpływu. Weryfikuje wszystkie przekonania o sobie, o ludziach, o świecie. W końcu – obnaża nasze lęki, nadzieje, oczekiwania. Nie tylko te które sami na siebie narzuciliśmy, ale także te, do których zaprosili nas inni. Nadszedł czas żeby zadać sobie pytanie: co wiem o samym sobie? Czy jak zostaję sama to wiem czym mam się zająć? Czy kiedy znika codzienność to nagle też nie wiem co innego mogę robić? Czy daję sobie prawo do przeżywania lęku, złości, smutku? Czy dopuszczam do siebie pytania egzystencjalne?

A co jeśli coś gnębiło mnie wcześniej? Co jeśli cierpię z powodu depresji lub innych trudności? Jeśli już wcześniej nie czułem się najlepiej sam ze sobą?

Naturalnie inną relację z samym sobą mamy na różnym etapie życia – inaczej będzie gdy jesteśmy młodymi dorosłymi (około 20-30 r.ż) a inaczej gdy jesteśmy w okresie późnej dorosłości, gdzie zwykle już wiemy kim dokładnie jesteśmy, nawet gdy nie do końca nam się to podoba.

Dla młodego dorosłego sytuacja kwarantanny może być niezwykle stresująca, ponieważ po pierwsze dochodzi dopiero do kształtowania tożsamości, poznawania swoich mocnych i słabych stron a także jest to czas ogromnych zmian w relacjach z innymi osobami. To właśnie wtedy dochodzi do separacji z rodziną pochodzenia oraz do poszukiwania partnera życiowego. Na dodatek nakłada nam się często poszukiwanie swojej drogi zawodowej. Na szczęście jest to  taki czas, gdzie  zwykle młodzi ludzie nie potrzebują aż tyle poczucia bezpieczeństwa co w późniejszym okresie życia – jest to oczywiście mechanizm umożliwiający ludziom próbowanie nowych rzeczy.

Z drugiej strony osoby w dojrzałym wieku mają więcej zasobów by poradzić sobie z kryzysami, jednak mają także więcej zobowiązań – wchodzą nam tu aspekty utrzymywania rodziny, troski o seniorów czy ogólnej refleksji nad tym w jakim momencie życia jestem.

Aktualna sytuacja wymaga od nas wszystkich pewnego rodzaju elastyczności. Bardzo ważne jest szukanie obszarów gdzie mamy wpływ przy jednoczesnej akceptacji, że pewne rzeczy musimy po prostu zaakceptować – tak jak kwarantannę. Trudno jest określić czym są czynniki wspomagające radzenie sobie z aktualną sytuacją, ponieważ zależy to w dużej mierze od tego jakimi ludźmi jesteśmy. Każdy z nas potrzebuje trochę innych rzeczy i dlatego rada typu „skup myśl na czymś innym” dla jednej osoby może być pomocna a dla drugiej zupełnie nie. Ja bardziej zachęcam do zadania sobie tego pytania – czego ja potrzebuję? Co sprawi, że ja poczuję się lepiej? Czy są takie momenty, gdzie czuję się bardziej spokojnie? Jeśli tak, to co wtedy robię inaczej?

Wiemy, że ludzie są różni a strategie radzenia sobie z lękiem co do zasady są elastyczne – już na poziomie biologicznym mamy trzy możliwości działania – walka, ucieczka lub zamrożenie. Dlatego tak ważne jest to pytanie – czego teraz potrzebuję? Czy potrzebuję teraz walczyć – wtedy mogę ustalać plan dnia, wyszukiwać informacji, artykułów, wspierać inne osoby, które tego potrzebują itd.

A może jednak teraz potrzebuję uciec? I wtedy mogę wybrać np. czytanie książki, oglądanie serialu, sen.

Jeśli wybiorę teraz zamrożenie to mogę po prostu usiąść i zastanowić się co czuję, jak mi jest w moim ciele, czego ono może ode mnie teraz potrzebować?

Wierzę, że odpowiedź na to jak sobie poradzić w kryzysie koronawirusowym jest w nas. Trzeba tylko spokojnie i uważnie zadać sobie to pytanie. Możemy a nawet powinniśmy zadawać je także innym. Często niesłusznie myślimy, że doskonale wiemy czego potrzebują nasi bliscy. Byłabym z tym ostrożna bo czasem jak ktoś płacze to chciałby być przytulony a czasem zostawiony sam sobie. Bądźmy na to uważni.

  • Dbaj o wspólnotowość – poddaj w wątpliwość dominującą narrację „my – oni”
  • Zadaj sobie pytanie o to, co zawsze chciałeś robić a nigdy nie było na to czasu
  • Zadaj sobie pytanie o to, czym dla Ciebie jest poczucie bezpieczeństwa? Czego teraz w życiu potrzebujesz więcej? Od tego pytania zależy czy dobrą drogą dla Ciebie będzie większy kontakt telefoniczny z przyjaciółką czy raczej więcej czasu sam na sam z książką. Nie ma tutaj dróg na skróty, każdy musi sam odpowiedzieć na to pytanie. To jest także wyjaśnienie dlaczego często uniwersalne rady nie działają.
  • Jeśli wcześniej rozpocząłeś terapię to być może nie jest dobrym pomysłem przerywanie jej. Każdy przypadek jest indywidualny i warto o tym porozmawiać ze swoim psychoterapeutą, pamiętaj jednak o możliwości spotkań online przez komunikator lub wsparcie telefoniczne. Większość specjalistów umożliwia taką formę kontynuowania terapii.

Na koniec chciałabym przypomnieć coś bardzo oczywistego. Ten lęk który przyszedł do naszego życia wraz z koronawirusem jest zdrowy. Tak, jest zdrowy i bardzo potrzebny. To nasza najstarsza i największa broń – dzięki temu człowiek może przetrwać. Gdybyśmy się nie bali to prawdopodobnie nie byłoby po nas śladu. Można i trzeba w tym kontekście dbać o siebie co rozumiem poprzez szukanie swojej sprawczości. Nieustannie poszerzać swoje poczucie wpływu. Ciągle zadawać sobie pytanie co robię i co działa. Jak działa to robić tego więcej.

„Kapitan tonącego statku wie, że za chwilę pochłonie go woda – jego i jego honor, odpowiedzialność, obowiązek – że już na dobrą sprawę tego nie ma, że już temu woda do łydek się dobiera… czemuż tedy do ostatniej chwili recytuje swoje kapitaństwo, zamiast, powiedzmy, zaśpiewać, zatańczyć? Ależ bo, gdy już nie ma czego się uczepić, człowiek może jeszcze uczepić się siebie, zasada tożsamości „ja jestem ja” jest nie tylko fundamentalną zasadą logiki, ale i ostatnią racją człowieczeństwa; i kiedy znika wszystko, pozostaje jednak to, że ja kimś byłem, byłem taki, nie inny; i lojalność wobec siebie samego objawia się nam jako ostatnie prawo, któremu jeszcze możemy podlegać…”

 Autor cytatu: Witold Gombrowicz, Dziennik

Psycholog, psychoterapeuta systemowy w trakcie certyfikacji. Praca systemowa oznacza, że lubię przyglądać się relacjom - nie tyllko z bliskimi ale także z samym sobą oraz… ze swoim problemem.